• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Przemyślenia nocą - autor Nocny Marek

W moim życiu natykam się na myśli - wypowiedziane, pokazane, wyśpiewane, wyszeptane i wykrzyczane. Z plątaniny tych luźnych końców próbuję wykuć mądrość i wiedzę, wciąż potykając się o nowe przeszkody tylko po to, aby okryć następnego dnia jak niewiele wiem. Mimo wszystko chce uporządkować te luźne końce i nadać myślom obecnym w każdej formie, jakiś kształt. Chyba każdy z nas chciałby znać odpowiedzi na wszystkie pytania, prawda?

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Kwiecień 2016
  • Luty 2016
  • Styczeń 2016
  • Listopad 2015
  • Październik 2015
  • Wrzesień 2015
  • Sierpień 2015
  • Lipiec 2015
  • Czerwiec 2015
  • Maj 2015
  • Kwiecień 2015
  • Marzec 2015
  • Luty 2015
  • Styczeń 2015
  • Grudzień 2014
  • Październik 2014
  • Wrzesień 2014
  • Sierpień 2014
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014

Najnowsze wpisy, strona 7

< 1 2 ... 6 7 8 9 10 ... 13 14 >

Naciąganie na ropie

Jednym z bardziej drażliwych tematów dla polityków jest cena ropy. Kiedy rośnie, zadowolenie Polaków z wiadomych przyczyn znacznie spada: wszystko drożeje!

W ostatnich latach suma, jaką trzeba było zapłacić za litr benzyny Pb95 mocno podskoczyła, aby w szczycie osiągnąć cenę nawet 5,65/litr, a ponieważ zbliżały się wybory, sztucznie trzymano wzrost w ryzach, coby narodu nie denerwować. Mimo tego zabiegu Orlen – nasz potentat naftowy – wciąż zarabiał.

 

Jednak nadeszła wojna Rosji z Ukrainą, a co za tym idzie, fala sankcji oraz presji gospodarczej w postaci ostrego zaniżenia cen najważniejszego surowca na świecie. Ropa, jak wiadomo, jest jednym z głównych produktów eksportowych mocarstwa Putina, więc zaniżenie jej cen znacząco osłabia gospodarkę wschodniego sąsiada. Jak to wszystko ma się do Polski?

 

Otóż, faktem jest że cena ropy spadła z prawie 120 USD za baryłkę do kwoty 58 USD. Łatwo policzyć, że spadek wyniósł prawie 50% szczytowej sumy! Na naszych stacjach paliwo kosztuje niecałe 5 PLN, więc cena została obniżona ledwie o 15%!

 

Najgłupsze tłumaczenie w historii polityki brzmi tak: Nie możemy obniżyć cen paliwa o połowę (!), ponieważ mamy spore zapasy zakupione w szczycie cenowym.

 

Zaraz, zaraz... każdy wie, że gdy w telewizji krzyczą „Cena ropy w górę”, już następnego dnia kupujesz paliwo drożej, i jakoś zapasy tutaj nie grają roli! Podwójny zysk wyciskany na tej samej informacji, tylko ubieranej tak, aby durny Polak nie załapał, o co chodzi!

 

Zarabiają, podnosząc natychmiast ceny, kiedy w świat idzie sygnał o wzroście, i zarabiają jeszcze więcej, kiedy wszędzie ropa tanieje, tłumacząc się w idiotyczny sposób. Taki jest nasz rząd i chciwość, aby wydoić każdego dwa razy, bo najwidoczniej raz to za mało...

21 grudnia 2014   Dodaj komentarz
oszukiwanie na ropie   cena ropy  

Święta skomercjalizowane

     Znak naszych czasów, dwudziestego pierwszego wieku, całkowita komercjalizacja Świąt Bożego Narodzenia, gdzie – paradoksalnie – działania marketingowców nawołująca do pamiętania o magii tego wydarzenia, niszczą je. Reklamy w telewizji i wystawy sklepowe już w październiku przypominają, jakie to cudowne chwile czekają ciebie i twoją rodzinę przy wspólnym stole, jednocześnie pompując standardy i trendy na zakupy do skali mieszczącej się poza przeciętnym portfelem. Świąteczne skarpetki – istny „na odczepnego” prezent, może kosztować nawet trzydzieści złotych! Z pomocą idą banki oferujące kredyty na co tylko zapragniesz, a zapragnąć musisz, i o tym wiesz – bo gdybyś chciał spełnić marzenia (marzenia sprzedają te same banki, w kolorowych reklamach...) twoja wypłata i małe oszczędności z pewnością okażą się niewystarczające.

 

     Ceny w sklepach są sztucznie pompowane, z nich robi się promocję. Na półkach stoi mała ilość towaru, podczas spaceru pasażem handlowym słyszysz delikatne dzwoneczki, na każdej wystawie świąteczny temat – jesteś w pułapce komery do tego stopnia, że nawet nie zauważysz kiedy wydasz trzy stówy na skarpetki właśnie. Ze świąt zrobił się wyścig szczurów – przecież nie pójdzie człowiek do sklepu z kartką i z zapisanymi cenami, nie będzie grymasić przy innych klientach, kiedy miła pani oferuje zestaw perfum z „gratisem”, którego cena jest dalece niestosowna, nie odmówi super promocji na popularną właśnie grę czy film. W tym całym świątecznym zamieszaniu zwyczajnie tracimy rozum – i nie jest to dziełem przypadku, to celowy marketing powodujący utratę rozumu.

 

     Zanim się obejrzysz, masz dosyć świąt, zakupów, choinki, i tego wszystkiego, co czyniło ten okres wyjątkowym – wyczekiwania. Przez trzy miesiące bombardowania informacjami, reklamami, wystawami, muzyką w radio, czujesz jakby święta trwały jedną czwartą roku, a kiedy usiądziesz przy stole, zjesz karpia, rozdasz prezenty, nagle wracasz do rzeczywistości, o której nawet nie zdążyłeś zapomnieć przez te „magiczne” trzy dni, i robisz rachunek portfela na nowy rok, zastanawiając się, czy było warto ganiać po sklepach i zamartwiać się, zamiast zwyczajnie pomyśleć o rodzinie, spędzić ze wszystkimi czas, porozmawiać – tego nie kupisz w żadnej promocji.

10 grudnia 2014   Komentarze (5)
komercjalizacja świąt   święta skomercjalizowane  

Papierowa demokracja

     W skrócie, demokracja to ustrój, w którym grupa ludzi wybrana przez ludność kieruje krajem zgodnie z oczekiwaniami wyborców. Teoretycznie. W Polsce narodziła się nowa demokracja papierowa. Nie dość, że rząd uznaje wybory przy frekwencji poniżej 20%, gdzie ludność dobitnie pokazuje że nie jest zainteresowana żadną z ofert, to kpi sobie z narodu uznając wyniki, co do których wątpliwości ma chyba każdy Polak z odrobiną oleju w głowie.

 

     To stanowi jednak mniejszy problem niż stan faktyczny Papierowej Demokracji. A rozchodzi się o to, że pod płaszczem obietnic wysypywanych niczym prezenty Mikołaja z magicznego worka, kryje się smutna prawda o „świniach i korycie”. Kiedy myślę o demokracji i rządzących za granicą, mam obraz ludzi dbających o państwo, reagujących na problemy, dbających o budżet. Najlepszym przykładem budującym ten obraz jest Japonia, gdzie honor i ojczyzna nie są hasłami wyborczymi a priorytetem ponad wszelką jednostkę. Nasi politycy (ze wstrętem używam tego słowa) robią wszystko… dla siebie. Z państwa zrobili dojną krowę, z budżetu koryto, z sejmu prywatny folwark.

 

     Demokracja, na którą się powołują, istnieje tylko po to aby trwali tam, gdzie ich przyspawano. Nie ma roku w Polsce bez afer. Nie ma dziedziny z życia publicznego włodarzy i osób na stanowiskach państwowych, czy to w polityce czy w firmie, czy tez w sporcie, w której nie byłoby jakiegoś przekrętu. W tym roku dowiedzieliśmy się o oszustwach na podróżach rządowych, o łapówkach w siatkówce, o ustawianiu przetargu w ZUS… ludzie, co jest nie tak z tym krajem?! Uczciwy polityk staje się oksymoronem!

 

      I gdzie w tym wszystkim jest jednostka, obywatel? Czy nie czujecie się stłamszeni, zmuszeni do bytu w warunkach urągających inteligencji? Okłamywani zewsząd,  jak nie hasłami wyborczymi to działaniem rządzących na szkodę nas wszystkich. Gdzie nie spojrzeć, tam przekręt. A dowiadujemy się o wszystkim przez pomyłkę; przy okazji „afery madryckiej”,  to przypadkowi ludzie nagłośnili sprawę i gdyby nie ten przypadek, pewnie proceder wyłudzania naszej forsy trwałby w nieskończoność. Odnoszę nieodparte wrażenie, że „demokracja” tak naprawdę w Polsce jest nazwą używaną potocznie, a pod nią kryje się komunizm z jedną kliką upchaną dla niepoznaki w kilku partiach – bo nie ważne kto wygra, zawsze mamy to samo.

06 grudnia 2014   Dodaj komentarz
demokracja w polsce   papierowa demokracja  

Dwa pokolenia pamięci

    Jutro Święto Zmarłych, cmentarze tłumnie odwiedzają pielgrzymki aby w modlitwie pochylić się nad swoimi bliskimi, złożyć kwiaty, zapalić znicz i uczcić pamięć swoich bliskich. Smutne to święto, bo tych których kochaliśmy, szanowaliśmy, lubiliśmy nie ma między nami. Pozostaje wiara, że gdzieś egzystują i jest im lepiej, a kiedyś my będziemy z nimi.

 

    Przy okazji tego wydarzenia można zauważyć jak bardzo świadomość śmierci, niebytu, ucieka młodym pokoleniom, z drugiej strony istnieje sztywna granica pamięci i swoich bliskich, która wynosi średnio dwa pokolenia. Kiedy trzecie przychodzi na świat, dziadkowie są dla nich często odległym wspomnieniem, zaś wycieczka na cmentarz bardziej rozgrzewa telefon niż znicz.

 

    Niestety, ale poza kawałkiem kamienia i ławką nic po nas nie zostaje. Są zdjęcia, krótkie filmy, ale dla dalszych pokoleń, ludzie którzy odeszli są coraz częściej zbiorem literek na nagrobku, a z czasem i on przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Tak jak dla nas, ludzie w średnim wieku, groby pradziadków czy prapradziadków są często formalnością do wykonania podczas obrządku Święta Zmarłych, tak my za kilkadziesiąt lat popadniemy w niepamięć. Co widać po grobach starych, zaniedbanych przez cały rok, by w ten jeden dzień ktoś sobie przypomniał „Ach, i jeszcze odwiedzimy babcię Gienię!”. A kto to jest?

 

    O śmierci wolimy nie myśleć, przecież ona nas nie dotyczy, a jednak cmentarze wywołują niechęć, jakby gdzieś w świadomości każdy z nas wiedział, że prędzej czy później będzie mieć własne miejsce spoczynku, że przez jakiś czas będzie odwiedzany, a potem... stanie się kolejnym nagrobkiem, jakich wiele, porzuconych i zapomnianych.

 

    Ale przynajmniej raz w roku, jak Kościół nakazuje, nawet ci zapomniani mają swoje święto i istnieją w świadomości na tę krótką chwilę.

 

31 października 2014   Dodaj komentarz
święto zmarłych  

Niewidzialni

    Co roku tysiące ludzi ulega wypadkom i traci trwale zdrowie, dziesiątki tysięcy osób zapada na ciężkie choroby, bardzo duża liczba z nich dowiaduje się, że leczenie, czasem walka o życie, kosztuje ogromne ilości pieniędzy, których nie posiadają. I najprawdopodobniej nigdy nie będą mieć na leczenie, powrót do zdrowia, na przeżycie.

 

    Pierwszym odruchem obronnym jest zbiórka pieniędzy przez akcje charytatywne. Wszak środki trzeba mieć, aby myśleć o lepszym życiu albo o życiu w ogóle. Tutaj zbierający odkrywa, jak straszna jest rzeczywistość, jak niewiele osób, zaledwie garstka, chce pomóc. Na własnej skórze czują brak empatii ze strony bliźnich, są porzuceni. Niewidzialni.

 

   Gdyby zrobić statystykę obejmująca osoby poszkodowane zakładające fundację na rzecz pomocy sobie i innym, najpewniej 99% tych poszkodowanych nigdy nie brało udział w akcji charytatywnej, nie podarowało dobrowolnie 10 złotych na inną osobę, więc skąd nagle oni chcą współczucia? Po prostu nagle sami są w potrzebie, a ratunku nie ma. W wywiadach często przeprowadzanych przy okazji jakiejś akcji, jej prowodyrzy (rodzice, opiekunowie, znajomi), mówią o tym, jak ciężko jest zebrać ileś tam gotówki na leczenie pani Ygrek, która dziwnym zrządzeniem losu założyła fundację miesiąc po wypadku. Gdzie była wcześniej? Otóż, nie była w potrzebie. Wychodzi na wierzch hipokryzja, która jest częścią składową naszego społeczeństwa, bo przecież nikomu nie trzeba pomagać, poza nami samymi.

 

    Parę dni temu TVN wyemitował materiał o akcji „Kokosy na włosy”, w której grupa znajomych zbierała środki na zakup peruki o wartości 7200zł dla swojej koleżanki Alicji. Alicja choruje na rzadką odmianę nowotworu. Na antenie TVN jej koleżanka z radością oznajmiła, że zaangażowali do akcji ponad 3000 osób i zebrali 6000 złotych. Gratuluję tego sukcesu, ale zastanawiam się, czy to w ogóle jest sukces? 2 złote od osoby to jest dosłownie nic – oczywiście w ogólnym rozrachunku pani Alicja otrzymała pomoc, jednak w skali Polski i osób potrzebujących, te 2 złote wygląda śmiesznie. Sytuacji takich jak ta, jest setki każdego roku.

 

    A wystarczyłoby, aby każdy Polak raz do roku odłożył 10 zł do koperty o nazwie ”Pomoc potrzebującym” i czekał na sygnał z kraju, że gdzieś tam jest osoba, która na te pieniążki czeka. 10 złotych, to mniej niż paczka papierosów, dwie paczki chipsów, kanapka w McDonaldzie i cztery piwa. Tylko tyle wystarczy, aby każdy potrzebujący uzyskał pomoc niezależnie od państwa i tworzenia własnych fundacji. Przy założeniu, że milion ludzi postąpi zgodnie z tą prostą zasadą, można by pomóc ponad dziesięciu tysiącom osób w potrzebie, błyskawicznie i bez żadnego obciążenia finansowego.

 

Jeśli i ty kiedyś staniesz się niewidzialny, zrozumiesz dlaczego.

28 października 2014   Dodaj komentarz
fundacja   pomoc chorym  
< 1 2 ... 6 7 8 9 10 ... 13 14 >
Nocnymarek | Blogi