• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Przemyślenia nocą - autor Nocny Marek

W moim życiu natykam się na myśli - wypowiedziane, pokazane, wyśpiewane, wyszeptane i wykrzyczane. Z plątaniny tych luźnych końców próbuję wykuć mądrość i wiedzę, wciąż potykając się o nowe przeszkody tylko po to, aby okryć następnego dnia jak niewiele wiem. Mimo wszystko chce uporządkować te luźne końce i nadać myślom obecnym w każdej formie, jakiś kształt. Chyba każdy z nas chciałby znać odpowiedzi na wszystkie pytania, prawda?

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Kwiecień 2016
  • Luty 2016
  • Styczeń 2016
  • Listopad 2015
  • Październik 2015
  • Wrzesień 2015
  • Sierpień 2015
  • Lipiec 2015
  • Czerwiec 2015
  • Maj 2015
  • Kwiecień 2015
  • Marzec 2015
  • Luty 2015
  • Styczeń 2015
  • Grudzień 2014
  • Październik 2014
  • Wrzesień 2014
  • Sierpień 2014
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014

Najnowsze wpisy, strona 1

< 1 2 3 4 ... 13 14 >

Wyborowa figa z makiem

    I po wyborach. Ubaw po pachy. Nie, żartuję. Smutek, i to wielki. Nie żebym miał coś do PiSu -  oni, tak samo jak Platforma Obywatelska, nie są w stanie nić zmienić gdyż zwyczajnie nie chcą. i z tym jestem pogodzony. Celem nadrzędnym znacznej większości osób pchających się do polityki jest napchanie sobie kieszeni i zapewnienie przyszłości w tej siatce układów. Oczywiście, są wyjątki, ale to ludzie szczerzy, mówiący prawdę, a prawda w Polsce się źle sprzedaje, więc pozostają za marginesem.

    Do władzy, całkowitej wręcz, doszło ugrupowanie Prawo i Sprawiedliwość. Wybrali je Polacy. Ta większa część, ponieważ 49% ludzi miało to w dupie i pozostali w domach. I PiS naobiecywał tyle, że ho, ho!, jednak jak to bywa, gruszki na wierzbie będą, tylko wierzb brak.

    Czekałem dwa dni, aż sprawdziło się: niektórych obietnic da się zrealizować, bo coś tam, coś tam... jeszcze usłyszycie tłumaczenia, różne, różniste, a potem – gdy naród zapomni o co w tym chodziło – nawet tych tłumaczeń nie będzie. A czas pozwala niektóre rzeczy zafałszować i obietnice będą zmieniane niczym plastelina.

    Jak się już okazało, hasło Prawa i Sprawiedliwości „500zł na każde dziecko” zostało zmodyfikowane, i to mocno; teraz już nie na każde, a drugie, i pod kilkoma warunkami (co zaprzecza idei i słowu „każde”). Teraz media delikatnie promują osobę Jarosława Kaczyńskiego, i nie jest to bezcelowe, bo równocześnie pojawiają się „złe” informacje o liderce kampanii, Beacie Szydło. Przewiduję, że ten pierwszy zostanie premierem, pani Beata zaś dostanie ciepłą posadkę w jakimś banku lub coś bardziej lukratywnego.

    To jeszcze nie wszystko! Obietnic, jak wiadomo, było więcej: pensja minimalna w górę? Jak już wiemy, nie w tym roku, ponieważ budżet na to nie pozwala. Budżet też nie pozwoli na pomoc frankowiczom i w sumie na nic nie pozwoli. Zachodzi obawa o poczytalność tych ludzi, i czy aby wiedzieli, do sejmu jakiego kraju kandydują, ponieważ powinni doskonale zdawać sobie sprawę ze stanu faktycznego finansów i niemożliwości dokonania planowanych zmian.

    Co na pewno zmieni PiS? Usunie szkoły gimnazjalne i powróci do dawnego systemu. Dlaczego? Zlikwiduje kilka tysięcy miejsc pracy i osłabi pozycję związków zawodowych, które z racji swojej funkcji mogą najmniej strajkować (podobnie jak pielęgniarki), i przerzuci oszczędności na swoje dwa sztandarowe projekty: wspomaganie rodziny (słynne już „500 zł na każde dziecko”), które będzie wymagało stworzenia 6000-8000 tysięcy miejsc pracy w MOPS-ach oraz górnictwo, tak mocno zakorzenione w umysłach PiS (czyli główne źródło głosów).

    I tyle tego „dobrego”. Za dwa lata media tak przewałkują rzeczone obietnice, iż nikt nie będzie dokładnie wiedzieć, ile i czego (i komu) obiecali.

    Wybór tej partii pokazuje dobitnie kierowanie narodem przy użyciu srebrnego ekranu – będą go używać do całkowitego ogłupienia wyborców, a potem zmiana warty, nowe obietnice. Tylko cel ten sam.

28 października 2015   Dodaj komentarz
pis wygrywa wybory   obietnice pisu  

Że niby zmiany?!

     Wyborczo. Ponownie. Znów są obietnice, a jedna partia, czyli PO, chwali się zmianami i polepszeniem życia w Polsce, ukazując wielkie inwestycje, nowe drogi, jakieś fabryki, mosty i co tam się napatoczy. Wszystko ładnie i pięknie, z tym że jest to lanie wody na całego, a smutna prawda jest trudna do przekazania, boby ludzie naprawdę nie głosowali na PO, czy tam PiS. Platforma Obywatelska tak się rozkręciła w podsumowaniu swoich rządów, że można by pomyśleć, iż dokonali cudów. Drogi, stadiony, orliki, mosty, fabryki powstały w większości z dotacji unijnych – zasadniczo jakakolwiek partia byłaby przy korycie, to by wykonała to, co widzimy teraz, ponieważ Polska musiała spożytkować te wspaniałe kredyty.

     A to, czego w spotach PO nie widać, to że nie rozwiązała żadnego problemu, który trapi Polaków: nadal jest burdel w prawie, wciąż są kolejki do lekarzy, służba zdrowia jest w czarnej dupie, rodacy nadal emigrują na zachód od Odry. Jest tego znacznie więcej, aż szkoda wymieniać bo smutek mnie ogarnia. I rozliczając ich z tych ośmiu lat przy korycie gołym okiem widać, że nie ulepszyli Polski w żadnym z istotnych tematów, które wymagały zmian. Taka właśnie jest teraz moda, na ogłupianie ludzi, wyborców, sloganami i ładnymi widoczkami, bo naród to kupi i zagłosuje na te same kukiełki obiecujące zmiany i szczycące się tym, czego tak na prawdę nie dokonali.

19 października 2015   Dodaj komentarz
osiem lat platformy   obietnice wyborcze  

Robienie w balona – poziom expert.

     Obserwując ostatnie kampanie zaobserwowałem niesamowity, całkowicie w znaczeniu pozytywnym, poziom marketingowy stojący za poczynaniami sztabów. Jedno musze przyznać – znają się na rzeczy, i gdyby wzięli w obroty kogokolwiek, kto potrafi rzucać nazwiskami i czytać ze zrozumieniem podsuwane teksty, wygrałby wybory wszelkiej maści. Piszę to całkiem serio. Poziom tych polityków, których twarze można zobaczyć w telewizji jest żenujący, a ich programy to jedna wielka ściema. Więc gdzie jest sukces? W balonach. I znów, piszę to całkiem poważnie.

 

     Każda partia ma swój kolor (a przecież wszystkie pochodzą od czerwonego...), i tak PiS ma czerwono-białe balony, Platforma pomarańczowe, Nowoczesna niebieskie. Można wyliczać – sednem sprawy jest to, że balony służa do robienia ludzi w balona, dosłownie. Ich głównym celem w kampanii jest maskowanie braku poparcia:

 

Źródło: Fronda

 

     Na załączonym obrazku widać dokładnie, że grupa wsparcia Petru to najprawdopodobniej kilku ludzi faktycznie zainteresowanych tym, co się dzieje (halo!, jest TV, jest ciekawie) a reszta, ta z balonami, to spontaniczne tłumy, jak u Komorowskiego (https://www.youtube.com/watch?v=xmHWz8i7JJM - link), zaś balony zasłaniają daleki plan i ukrywają brak ludzi. Co to za spot wyborczy, w którym bierze udział 50 osób? Jakbym wpadł na taki plac, przy takiej pogodzie, porwałbym tłum ludzi udając nawiedzonego i nie potrzebowałbym do tego balonów, tylko robiłbym z siebie idiotę, mając większe zainteresowanie niż fałszywy Petru. Tyle, że on robi to, co wszyscy – musi okłamywać, boby inaczej nikt o nim w Polsce nie usłyszał.

12 października 2015   Dodaj komentarz
nowoczesna   petru   tłumy petru   kampania balonowa  

Obiecanki cacanki

   Znów wybory. Znów te same obietnice. Tym razem naszła mnie niepokojąca myśl: iloraz inteligencji przeciętnego głosującego jest poniżej IQ upośledzonego szympansa łapiącego się na tę samą sztuczkę. W szkołąch albo nawet w przedszkolach powinno się wprowadzić nauczanie ekonomii, takie podstawowe, gdzie lekcje dotyczyłyby podatków, wypłaty i zależności pomiędzy tymi dwoma.

 

   Pani Kopacz, pan Miller, a w zasadzie każdy z tych pazernych, kłamliwych ściemniaczy obiecują podwyższyć wypłaty Polakom. No bo, wiadomo, Polak zarabia mało, a jak mu się powie ile dostanie więcej, to od razu będzie lepiej. A takiego wała! Po pierwsze, podniesienie wypłaty nic nie zmieni. A niech dostaniemy na rękę nawet 100000 złotych. Czy będziemy bogatsi? No, kurwa, nie. Halo! Podwyższenie pensji minimalnej wiąże się ze wzrostem podatków i kosztów pracy, zwiększa się koszt produkcji i samego produktu. Wiec niech debile w rządzie dadzą te 10000 zł, a pewnym jest, iż nic się nie zmieni.

 

   Prywatni przedsiębiorcy już pewnie kombinują, jak ominąć te gówniane obietnice, gdyby jednak weszły w życie, a skarbówka ma burzę w głowach, jak znaleźć tych kombinatorów.

   Słuchałem parę godzin wypowiedzi pani Szydło. W sumie niefortunne nazwisko, bo szydzi z inteligencji ludzi, albo co gorsza, wie o debiliźmie elektoratu i mówi o zwiększeniu zarobków, o jakimś „dawaniu rady” (Chuj na to kładę, bo i tak damy radę!”). Jak dadzą rade wcisnąć ciemnej masie lemingów, że podniesienie płacy coś zmieni to ja im gratuluję z owacją na stojąco. Co gorsze – w tej swojej przemowie, do bijącego brawa tłumu, ani razu, ANI RAZU, nie powiedziała, skąd weźmie pieniądze na te podwyżki. Boby musiała tłumaczyć tym bijącym brawa idiotom, że ta forsa przyjdzie od nich. Z pieprzonych podatków. A wtedy brawa by już nie bili, tylko chowali portfele.

26 września 2015   Komentarze (1)
wybory   kłamstwa   kopacz   szydło   miller  

Emigracja a sprawa Polski

     Tematem numer jeden w mediach jest emigracja, a to za sprawą Unii Europejskiej, która nakazuje nam przyjąć konkretną ilość, nazywaną kwotą. Sprawa emigracji jest jednak znacznie starsza i najpewniej przeszłaby koło uszu, gdyby nie te kwoty. W sieci trwa gównoburza i nasze najgorsze obawy, ksenofobizm, rasizm wychodzą na jaw w iście najgorszym wydaniu. Ale są ku temu przesłanki. Pochylę się nad faktami, aby opisać problem emigracji dla przyszłości Polski.

 

     Emigrantem jest człowiek, który opuszcza kraj dla lepszego statusu materialnego, czyli dokonuje emigracji zarobkowej (tak jak Polacy wyjeżdżający do Niemiec, Anglii czy Norwegii) lub ucieka z własnego kraju z powodu wojny (albo innych powodów). Poprawa bytu jednostki emigrującej pozwala na rozwój rodziny. Prawo emigracyjne w UE umożliwia także ściągnięcie emigrantowi własnej rodziny, a to oznacza że statystycznie na jednego emigranta przypada trzyosobowa rodzina, więc ściągnięcie 10 tys. emigrantów zakończy się przyjęciem realnej sumy 40 tys. ludzi. W skali obywateli Polski jest to niewielki odsetek. Jak wspomniałem, poprawa dobrobytu (oraz pakiety socjalne dla rodzin wielodzietnych, zapomogi) sprzyja rozwojowi rodziny, dlatego każda z tych rodzin będzie się rozwijać, dokładając co najmniej dwoje dzieci, co w rezultacie, za 20 lat będzie skutkować zwiększeniem liczby ludności bliskowschodniej do 60 tys., a w kolejnych 20 latach 200 tys. A to już całkiem dużo. I to wszystko przy bardzo malutkiej liczbie przyjętych emigrantów. Jednak porównując to do całkowitej skali napływających, liczby te będą szły w miliony! Miliony, które – jak każda grupa etniczna – będą łączyć się w konglomeraty, tworzyć odizolowane dzielnice, nawet w Polsce, i będą zmieniać otoczenie wedle własnych potrzeb i nawyków. Z drugiej strony przyrost naturalny w Polsce jest ujemny, zaś w krajach bliskowschodnich dodatni, co oznacza że – gdy imigracja będzie kontynuowana przez kilka lat – stosunek autochtonów do napływającej ludności będzie malał. W skali Europy zjawisko te będzie znacznie szybsze niżeli w naszym kraju.

 

     W Europie powstanie ścisk ludności autochtonicznej równolegle ze ściskiem ludności napływającej, co w dalszym czasie skłoni emigrantów do wybrania nowego miejsca docelowego, gdzie jest po prostu luźniej. I tu, obok Szwecji, Austrii, Norwegii czy Czech pojawi się Polska, kraj na tyle dobrze rozwinięty i prawy (o lewicowych poglądach w rządzie dotyczących emigrantów), że będzie azylem w tym tłoku ze stabilnym, rozwijanym przez przebywających od kilka lat emigrantów, zapleczem. Po prostu; prędzej czy później wzrost ludności napływającej zmusi do rozlania się ich w miejsca dające możliwość dalszej egzystencji.

 

     Celowo odkładam na bok rozwodzenie się na temat kultury (albo jej braku), nawyków, religii – opisuję jak działa emigracja i z czym ona się wiąże w kolejnych latach. I Polacy to też wiedzą, czują co z tego wyniknie (przykład Francji ma tutaj duże znaczenie) i najzwyczajniej w świecie, w swój buntowniczy sposób, dają własnym myślom upust. Rządy UE jakby celowo unikają rozwiązania problemu w zalążku, w miejscu jego powstania, licząc najpewniej, że w pewnym momencie powiedzą stop – ale tego nie da się zatrzymać słowem, a już na pewno czynem, ponieważ wymagałoby to użycia siły, którą Unia tępi.

16 września 2015   Dodaj komentarz
emigranci   imigranci w polsce  
< 1 2 3 4 ... 13 14 >
Nocnymarek | Blogi