Naciąganie na ropie
Jednym z bardziej drażliwych tematów dla polityków jest cena ropy. Kiedy rośnie, zadowolenie Polaków z wiadomych przyczyn znacznie spada: wszystko drożeje!
W ostatnich latach suma, jaką trzeba było zapłacić za litr benzyny Pb95 mocno podskoczyła, aby w szczycie osiągnąć cenę nawet 5,65/litr, a ponieważ zbliżały się wybory, sztucznie trzymano wzrost w ryzach, coby narodu nie denerwować. Mimo tego zabiegu Orlen – nasz potentat naftowy – wciąż zarabiał.
Jednak nadeszła wojna Rosji z Ukrainą, a co za tym idzie, fala sankcji oraz presji gospodarczej w postaci ostrego zaniżenia cen najważniejszego surowca na świecie. Ropa, jak wiadomo, jest jednym z głównych produktów eksportowych mocarstwa Putina, więc zaniżenie jej cen znacząco osłabia gospodarkę wschodniego sąsiada. Jak to wszystko ma się do Polski?
Otóż, faktem jest że cena ropy spadła z prawie 120 USD za baryłkę do kwoty 58 USD. Łatwo policzyć, że spadek wyniósł prawie 50% szczytowej sumy! Na naszych stacjach paliwo kosztuje niecałe 5 PLN, więc cena została obniżona ledwie o 15%!
Najgłupsze tłumaczenie w historii polityki brzmi tak: Nie możemy obniżyć cen paliwa o połowę (!), ponieważ mamy spore zapasy zakupione w szczycie cenowym.
Zaraz, zaraz... każdy wie, że gdy w telewizji krzyczą „Cena ropy w górę”, już następnego dnia kupujesz paliwo drożej, i jakoś zapasy tutaj nie grają roli! Podwójny zysk wyciskany na tej samej informacji, tylko ubieranej tak, aby durny Polak nie załapał, o co chodzi!
Zarabiają, podnosząc natychmiast ceny, kiedy w świat idzie sygnał o wzroście, i zarabiają jeszcze więcej, kiedy wszędzie ropa tanieje, tłumacząc się w idiotyczny sposób. Taki jest nasz rząd i chciwość, aby wydoić każdego dwa razy, bo najwidoczniej raz to za mało...
Dodaj komentarz