Przereklamowany śmietnik
Teraz słowo o reklamach w mieście. Jeżeli kiedykolwiek oglądaliście stare zdjęcia waszego miasta, z pewnością rzuciło wam się w oczy coś, co nie do końca jest jasne na pierwszy rzut oka. Jest czysto, i nie o brud tutaj chodzi, a o brak reklam zaśmiecających każdy budynek i wolny skwer. Ta różnica rzuca się w oczy aż za bardzo.
Brakuje w naszym kraju regulacji dotyczących kierunkowskazów, więc samowolka kwitnie i oszpeca coraz bardziej nasze miasta, i nic się z tym nie dzieje dobrego. Są miejsca, które zwyczajnie odpychają śmietnikiem reklamowym, zamiast przyciągać, i naprawdę trudno się zorientować, która firma gdzie się znajduje. Zasadniczo przyczyną tego bałaganu jest wspomniany brak przepisów, jednak i zarządcy gruntów nie dbają o aspekt wizualny, bo i po co? Klient płaci, to ma jak chce.
W większości przypadków dałoby się uniknąć tego bałaganu, gdyby właściciel nieruchomości zrzeszającej kilku lub kilkunastu najemców zdecydował się wystawić słup reklamowy – konstrukcję przeznaczoną na grupę reklam – jednak to wymaga jednomyślności samych zainteresowanych jak i wspomnianego właściciela. I błędne koło, czyli brak przepisów, sprawia, że każdy robi, co chce.
Reklamowe Eldorado nie jest przyjemne dla postronnego obserwatora, ale i zainteresowany może mieć problem z odnalezieniem w gąszczu reklam tej firmy, której akurat szuka. Jeszcze gorzej wypadają zabytki upstrzone reklamami; kamienice w centrach miast toną w takim śmietniku. Kto w ogóle wydał zgodę na takie szpetności?
Porządkowanie nie nastąpi w naszych głowach – tutaj trzeba zdecydowanego działania, które zwróci uwagę postronnych obserwatorów zdegustowanych szajsem reklamowym oraz działania na szczeblu państwowym, bo skoro sami właściciele firm mają to w nosie, to ktoś za ten nos powinien ich poprowadzić. Jedną z takich inicjatyw jest akcja na Facebooku o nazwie Miasto Reklamacja, dzięki której można zobaczyć efekty pracy grafików ukazujących możliwe zmiany na terenach zaśmieconych reklamami, ale także rewiry zwyczajnie szpecące niegdyś piękne miejsca.
A co z przyczepami rozstawionymi tu i ówdzie, świecącymi bilboardami w kierowców? I one powinny znaleźć się na celowniku! W gąszczu reklam, kiedy firm przybywa a każdy chce się reklamować trzeba zrobić przestrzeń przede wszystkim dla krajobrazu, a dopiero potem łagodnie weń wchodzić. Pomocą byłaby reklama zbiorcza, taka która w jednym miejscu gromadzi szereg ogłoszeń i odnośników, dodatkowo całkowity zakaz używania bilboardów na budynkach i wolnostojących – gdziekolwiek – bo państwo per se korzyści z tego nie ma (poza podatkami) natomiast szpecą one miasta najbardziej.
Jeżeli nie chcecie, aby reklamowy śmietnik zdominował każdą wolną przestrzeń, macie szansę wypowiedzieć się w pewnej akcji, do której zachęcam...
LINK DO AKCJI
https://www.facebook.com/events/739065082802032/?ref_newsfeed_story_type=regular