Unia (nie)Jedności
Nie lubię Unii. Nie Unii jako takiej, bo państwo polskie dobrze na tym skorzystało, jednak pozostaje pewien niesmak po tym, jak Unia Europejska rządzi wszystkim. Unia, z racji stanu, próbuje zdefiniować każdy aspekt naszego życia, a że rozdaje pieniądze (nasze – trzeba przyznać) ma wpływ na wszystko. Kiedy Francja borykała się z brakiem zapotrzebowania na ślimaki, a co za tym idzie brakiem dotacji, przemianowano ślimaka na rybę, a gdy Portugalia nie handlowała marchewkami, owa marchewka stała się owocem i od razu można było dotować nowe kategorie. Statuty Unii są klarowne, trzeba wspierać rybołustwo i przemysł owocowy, więc dopięli swego. U nas w kraju mamy swoje rodzime produkty, które ni jak mają się do standardów Unii, a skoro nie da się ich przemianować na „ichsze” trzeba ich zakazać, bo nie daj Boże Polak zarobi poza związkiem.
Związek, co prawda nie Radziecki, dba o swoje interesy. Naciska gdzie się da i stabilizuje każdy aspekt życia Kowalskiego. To prawda, jesteśmy w Unii i na mocy umów musimy sprostać pewnym paragrafom, jednak politycy w swoich zgodach zaprzedali naród, a tym samym suwerenność Polski. Bo Polska, czy ktoś chce czy nie, ma swoje tradycje, swoje przyzwyczajenia, nawyki, drogi, którymi podąża od lat i dławienie ich albo zakazanie wiąże się z niezadowoleniem, a skoro jakiś związek, który wykorzystuje klauzule, może narzucać nam swoją wolę, zasłaniając się przepisami, przyciska nas, to czy dalej działa na naszą korzyść? I tu rodzi się dysonans interesów polityków i ludzi – ci pierwsi chcą sprostać oczekiwaniom tego, co podjęli, ci drudzy zaś – całkowicie zaufali tym pierwszym – liczą na rozwój i szacunek. Jednak szacunek w rękach polityków to rzecz stracona, i kawałek po kawałku tracimy nasze „ja” .
Te wszystkie aspekty dzielą ludzi – z jednej strony cieszymy się z coraz lepszych dróg, remontu kamienic, nowych placów zabaw, fabryk – z drugiej drżymy o kolejne obostrzenia mające na celu zaszufladkowanie każdej dziedziny życia. Więc – jeżeli Unia Europejska jest wyznacznikiem wolności – dlaczego czujemy się ograniczeni?