Niewidzialni
Co roku tysiące ludzi ulega wypadkom i traci trwale zdrowie, dziesiątki tysięcy osób zapada na ciężkie choroby, bardzo duża liczba z nich dowiaduje się, że leczenie, czasem walka o życie, kosztuje ogromne ilości pieniędzy, których nie posiadają. I najprawdopodobniej nigdy nie będą mieć na leczenie, powrót do zdrowia, na przeżycie.
Pierwszym odruchem obronnym jest zbiórka pieniędzy przez akcje charytatywne. Wszak środki trzeba mieć, aby myśleć o lepszym życiu albo o życiu w ogóle. Tutaj zbierający odkrywa, jak straszna jest rzeczywistość, jak niewiele osób, zaledwie garstka, chce pomóc. Na własnej skórze czują brak empatii ze strony bliźnich, są porzuceni. Niewidzialni.
Gdyby zrobić statystykę obejmująca osoby poszkodowane zakładające fundację na rzecz pomocy sobie i innym, najpewniej 99% tych poszkodowanych nigdy nie brało udział w akcji charytatywnej, nie podarowało dobrowolnie 10 złotych na inną osobę, więc skąd nagle oni chcą współczucia? Po prostu nagle sami są w potrzebie, a ratunku nie ma. W wywiadach często przeprowadzanych przy okazji jakiejś akcji, jej prowodyrzy (rodzice, opiekunowie, znajomi), mówią o tym, jak ciężko jest zebrać ileś tam gotówki na leczenie pani Ygrek, która dziwnym zrządzeniem losu założyła fundację miesiąc po wypadku. Gdzie była wcześniej? Otóż, nie była w potrzebie. Wychodzi na wierzch hipokryzja, która jest częścią składową naszego społeczeństwa, bo przecież nikomu nie trzeba pomagać, poza nami samymi.
Parę dni temu TVN wyemitował materiał o akcji „Kokosy na włosy”, w której grupa znajomych zbierała środki na zakup peruki o wartości 7200zł dla swojej koleżanki Alicji. Alicja choruje na rzadką odmianę nowotworu. Na antenie TVN jej koleżanka z radością oznajmiła, że zaangażowali do akcji ponad 3000 osób i zebrali 6000 złotych. Gratuluję tego sukcesu, ale zastanawiam się, czy to w ogóle jest sukces? 2 złote od osoby to jest dosłownie nic – oczywiście w ogólnym rozrachunku pani Alicja otrzymała pomoc, jednak w skali Polski i osób potrzebujących, te 2 złote wygląda śmiesznie. Sytuacji takich jak ta, jest setki każdego roku.
A wystarczyłoby, aby każdy Polak raz do roku odłożył 10 zł do koperty o nazwie ”Pomoc potrzebującym” i czekał na sygnał z kraju, że gdzieś tam jest osoba, która na te pieniążki czeka. 10 złotych, to mniej niż paczka papierosów, dwie paczki chipsów, kanapka w McDonaldzie i cztery piwa. Tylko tyle wystarczy, aby każdy potrzebujący uzyskał pomoc niezależnie od państwa i tworzenia własnych fundacji. Przy założeniu, że milion ludzi postąpi zgodnie z tą prostą zasadą, można by pomóc ponad dziesięciu tysiącom osób w potrzebie, błyskawicznie i bez żadnego obciążenia finansowego.
Jeśli i ty kiedyś staniesz się niewidzialny, zrozumiesz dlaczego.