Marna przyszłość ekologa – samochody...
Na dalekim Zachodzie, czyli w USA, triumf świętuje nissan ze swoim modelem w pełni elektrycznym Leaf EV (EV – Electric Vehicle), których to wprowadzili na rynek przeszło 5O tys. egzemplarzy (a na całym świecie ponad 12O tys.). Trzeba zaznaczyć, że jest to pojazd w pełni elektryczny, czyli na prąd. Stany Zjednoczone to nie jedyna ostoja ekonomii i ochrony środowiska, ponieważ w Europie, a dokładnie w Norwegii sprzedaż samochodów EV rośnie średnio o 300% każdego roku. A co z Polską?
Każdy wie, że Polska stoi paliwem – nie naszym, co prawda, ale tym importowanym, a że pojazdów mechanicznych jest u nas więcej niż Polaków, to na każdy litr paliwa rząd nałożył srogie podatki wszelkiej maści, aby mógł państwo utrzymać. Reasumując – gdyby nie paliwo, nasz budżet struchlałby aż o 23mld złotych, a co za tym idzie, prawie o 10% całego budżetu na 2014 rok. To trochę dużo!
Więc gdyby ktoś w ogóle się zastanowił, dlaczego do teraz Polska w ogóle nie wspiera EV, odpowiedź ma w „forsie rządowej”. Polska ani nie wspiera zakupu EV przez firmy, ani na pewno szarego obywatela, a już najbardziej pewne jest to, że z tytułu ekologii nie otrzymamy zniżek na OC czy darmowych miejsc parkingowych w centrum miasta. Mało tego, jesteśmy tak zacofani, że rejestracja samochodu elektrycznego bazuje na pojemności skokowej silnika, której ten nie posiada, i opłata w OC jest również wyliczana wedle tej samej miary – czyż to nie fantastyczne? Kupujesz aparat cyfrowy a musisz płacić za utylizację kliszy…
Nissan Leaf 2013 by Nissan
Na tę chwilę samochody te są drogie na tyle, że Polsce nie grozi bankructwo – po prostu koncerny same wspierają rządy (Polski zwłaszcza) i wykręcają ceny na poziomie 1OO tys. złotych za dobrej klasy samochód (wspomniany Leaf czy Peugeot iOn), a mało tego, aby zrekompensować brak zużycia paliwa, dodają opłatę abonamentową za akumulator w wysokości nawet 5OO złotych miesięcznie. Bez tej opłaty i z małą dotacją rządu oraz Unii Europejskiej (która niby to jest tak pro-ekologiczna) zakup pojazdu EV zwróciłby się już po 6 latach użytkowania, licząc przebieg roczny na poziomie 2O kilometrów dziennie*
Więc cała zabawa z bycie ekologiem na najważniejszej płaszczyźnie, czyli działania lokalnie na środowisko poprzez całkowity brak emisji spalin jest zabawą tylko i wyłącznie dla bogatych, których stać na zapłacenie 5OOOPLN abonamentu rocznie oraz na zakup samochodu o całkiem sporej wartości.
Być może się to zmieni, wszak nawet w naszych granicach jest coraz więcej takich cudeniek, a Kraków i Warszawa testują aktualnie autobusy EV, które zamierzają wprowadzić na ulice miasta już w przyszłym roku celem oszczędności, jednak nie liczyłbym na zbyt szybką wymianę floty samochodowej. Znając życie, rząd znajdzie takich naukowców, którzy powiedzą o szkodliwości EV, akumulatorów i co tam trzeba będzie, aby tylko zarzucić jakiś podatek. Może od elektryczności?
* - Niski koszt eksploatacji wynika z ceny w taryfie nocnej za prąd, który w przełożeniu na dystans wynosi około 3PLN./100km oraz bardzo niski koszt utrzymania pojazdu (brak przeglądów silnika, wymiany filtrów, olejów, napraw bieżących).
Przy okazji tematu: polecam stronę i forum w pełni poświęcone temu tematowi www.samochodyelektryczne.org