Nowy minister, stare grzechy
Od kilkunastu dni na czele rządu zasiada nowy premier, kobieta, Ewa Kopacz. Optymiści widzą w jej osobie, nie tylko ze względów politycznych, świeżość która przyniesie zmiany na lepsze. Dowodem tych zmian jest z pewnością expose pani premier. Czy faktycznie można z radością patrzyć w przyszłość i mieć nadzieję, że obietnice wysłane do narodu zostaną spełnione?
Co powołanie nowego rządu, nowe rzeczy są wymieniane do zrobienia, ulepszenia – w tym roku dowiedzieliśmy się, że powstaną nowe autostrady, nastąpi zmiana ordynacji podatkowej, urlopy dłuższe dla mam i ojców, i że kolejki się skrócą za sprawą powołania ponad trzech tysięcy specjalistów do szpitali. Nawet laik będący na bakier z funkcjonowaniem kraju musi wiedzieć, że aby coś komuś dać, komuś to trzeba zabrać. Ponieważ budżet Polski, ani żadnego innego kraju, nie jest z gumy, nie da się go rozciągać dowolnie, więc koszty związane z zatrudnieniem tych specjalistów albo wysłanie rodziców na dłuższy urlop będą pokryte z tego, co jest dostępne. Ktoś na tym straci, i o tym nowy rząd milczy.
Brakło w expose planów stymulowania gospodarki, zwiększenia eksportu, produkcji krajowej, czegokolwiek co zwiększy wpływy budżetu państwa – w przeciwieństwie do Donalda Tuska, który obiecał drugą Irlandię (czyli te, jakże potrzebne rzeczy), pani Ewa Kopacz naobiecywała równie wiele dać, ale zapomniała poinformować, skąd weźmie potrzebne kwoty.
Rozdawanie na prawo i lewo jest powszechną praktyką świeżo wybranych rządzących. Robią to lekką ręką, rozdają jak lekarstwo na uspokojenie zszarganych nerwów obywateli. W Polsce ten grzech jest powtarzany z niebywałą upartością i obywatele przywykli do bajek, biorą je w ciemno. Tylko nieliczni, w komentarzach czy artykułach, zadają sobie pytanie: jak ma się to udać tej kobiecie, skoro jej poprzednikowi nie wyszło przez tyle lat? Odpowiedź jest prosta: nie uda się.
Wybory prezydenckie odbędą się w przyszłym roku, Platforma Obywatelska – jeżeli wierzyć sondażom, przegrywa z PiS, więc kobieta, z łatwością zgarniająca nowy, parytetowy elektorat, jest mocną kartą podczas nadchodzącej rozgrywki, zaś obietnice zmian to solidny blef. Być może postawienie tej pani w roli osoby rozgrywającej stanowi znaną zagrywkę – rozdawanie obietnic, porażka po wyborach i jest okazja, aby Kopacz wykopać?
Jeśli ona nic nie zmieni, nie podoła, prawdą będzie, że jedyną realną siłę zmian posiadamy my, obywatele, ale nie mamy czasu na takie pierdoły jak manifestacji i obalanie rządu, więc poczekamy na nowy pakiet obietnic. Nadejdą już za rok!
Dodaj komentarz